Opis szlaku górskiego na Rusinową Polanę Gęsią Szyję z dzieckiem z parkingu Wierch Poroniec. Szliśmy najpierw zielonym szlakiem na Rusinową Polanę. Tam trasa prowadzi cały czas po prostym, więc nawet można zabrać dziecko w wózku. Czas przejścia z Wierchu Poroniec na Rusinową Polanę zajmuje około 50-60 minut. Co znajdziesz w tym wpisie? Mapa trasy turystycznej na Kopę Kondracką w Tatrach ZachodnichOpis szlaku turystycznego z Zakopanego na Kopę KondrackąDroga do KuźnicSzlak z Kuźnic na Halę KondratowąKlasztor Albertynów na Kalatówkach w TatrachSchronisko PTTK na Hali KondratowejZ Hali Kondratowej na Przełęcz pod Kopą KondrackąPrzełęcz pod Kopą Kondracką w TatrachSzlak z pięknymi widokamiGóra Kopa Kondracka w zimie jest przepięknaZejście na Kondracką PrzełęczKondracka Przełęcz pod GiewontemSchronisko na Hali Kondratowej Tatry i Kopa Kondracka od kilku dni zapewniają nam wyśmienite warunki do wędrówki. W dolinach mgły, a u góry piękne słońce i błękitne niebo. Kopa Kondracka to szczyt w Tatrach Zachodnich,Szczyt mierzy 2005 m zdobywana jest od strony Giewontu,Najkrótszy szlak na Kopę Kondracką prowadzi z Kuźnic w Zakopanem,Długość szlaku to 6,3 km,Czas przejścia 3 godziny i 50 minut drogi,Parking znajduje się w Zakopanem przy rondzie Jana Pawła II,Do Kuźnic możesz dojechać busem lub dojść pieszo – 2 kilometry,Przed wejściem na szlak musisz kupić bilety wstępu, ponieważ to teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Kilka dni temu nad Zakopanem mgły ustały, trochę przymroziło i słońce pokazywało się od samego rana. Temperatura – 23 stopnie więc zapowiadał się ciekawy dzień. Wybrałem trasę odpowiednią na warunki zimowe. Nie było zbyt trudno, chociaż w niektórych miejscach był problem. Z Kuźnic wybrałem się do Doliny Kondratowej, a dalej kolejno na Przełęcz pod Kopą Kondracką, Kopę Kondracką, Kondracką Przełęcz i z powrotem do Kuźnic. Mapa trasy turystycznej na Kopę Kondracką w Tatrach Zachodnich Zakopane – Kuźnice – Polana Kalatówki – Schronisko PTTK na Hali Kondratowej – Przełęcz Kondracka – Szczyt Kopa Kondracka – Kondracka Przełęcz – Schronisko PTTK na Hali Kondratowej – Polana Kalatówki – Kuźnice – Zakopane Opis szlaku turystycznego z Zakopanego na Kopę Kondracką Jest 1 dzień marca. Pod Tatry dojeżdżam przed godziną 7. Parkuję przy rondzie Jana Pawła II przed drogą do Kuźnic. Cena 23 złote za kilka godzin postoju. Kilkaset metrów dalej jest kompleks skoczni narciarskich i czarny szlak, czyli Droga pod Reglami. W okresie zimowym wczesnym rankiem kursuje mniej busów na trasie przystanek przy rondzie – Kuźnice. Poniżej rozkład jazdy w tamtym kierunku na ulicy Przewodników Tatrzańskich, czyli tutaj gdzie jest zakaz ruchu. Współrzędne parkingu przy szlaku: płatny – koszt 24 złote za cały dzień,Płatność w parkomacie – można kartą. Droga do Kuźnic Nie czekam, aż podjedzie bus, tylko ruszam na nogach w kierunku dolnej stacji kolejki na Kasprowy Wierch. Te niespełna 2 kilometry to idealna okazja, żeby się rozgrzać przed podejściem. Po kilkunastu minutach jestem już w Kuźnicach. Kilku narciarzy, kilku piechurów, a tak to cisza. Od pierwszego marca obowiązuje zakaz chodzenia po Tatrach od zmierzchu do świtu, a także zaczyna się sezon niski w kolejce na Kasprowy Wierch. Ceny nieco spadają, więc można to wykorzystać. Zawsze to kilka złotych taniej. Szlak z Kuźnic na Halę Kondratową Wchodzę na niebieski szlak i maszeruję nim lekko pod górę. Inni wybierają żółty kolor idący Doliną Jaworzynki na Przełęcz między Kopami. Moja trasa wiedzie po kamieniach. Na pierwszym rozwidleniu wybieram to bardziej na prawo. W innym przypadku poszedłbym na Kasprowy Wierch. Mijam zamkniętą budkę z biletami i staję przed bramą klasztoru Albertynek. Jest to zespół klasztorno-pustelniczy żeńskiego zakonu albertynek (Zgromadzenie Sióstr III Zakonu Regularnego św. Franciszka z Asyżu). Cały czas idę Drogą Brata Alberta. Przy rozwidleniu dwóch dróg wybieram tę z lewej strony, czyli nie idę do hotelu Kalatówki, tylko przechodzę przez polanę o takiej samej nazwie dołem. Klasztor Albertynów na Kalatówkach w Tatrach W pewnym momencie odchodzi szlak żółty w prawo do Klasztoru Albertynów na Kalatówkach lub podając inną nazwę – na Śpiącej Górze. Jest to zespół klasztorny wybudowany w 1912 roku pod kierownictwem Adama Chmielowskiego. W 1926 roku wybudowano kaplicę pod wezwaniem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Klasztor jest pustelnią albertynów. W ciszy i odosobnieniu, modląc się i kontemplując, odpoczywają tutaj bracia pracujący w schroniskach dla bezdomnych. Od 2004 roku w klasztorze odbywa się również dwuletni nowicjat kandydatów przygotowujących się do złożenia ślubów zakonnych. Droga robi się coraz węższa i prowadzi pod górę. Mijam się z kilkoma narciarzami, bo tuż obok mojego szlaku jest trasa narciarska. Jest ona bardzo wyślizgana i jak ktoś posiada na wyposażeniu, to warto założyć raczki, bo niektóre miejsca mogą sprawić trudności. Turyści wracający z Hali Kondratowej urządzają sobie wyścigi na 'dupolotach’. Schronisko PTTK na Hali Kondratowej Wychodzę wreszcie z lasu i moim oczom ukazuje się wspaniały, zimowy widok na Dolinę Kondratową, na której znajduje się najmniejsze schronisko w Tatrach. Mimo że jest niewielkich rozmiarów, to zawsze jak tam jesteśmy, to spotykamy góra 5 osób. Inaczej jest w Murowańcu czy w Dolinie Pięciu Stawów, gdzie zawsze jest pełen stan. Dla większości osób schronisko na Hali Kondratowej jest kulminacyjnym punktem wycieczki. To miejsce jest także miejscem odpoczynku przed podejściem na Giewont. Z Hali Kondratowej na Przełęcz pod Kopą Kondracką Zmieniam szlak na zielony i idę najpierw odkrytym terenem przez Polanę Kondratową. Ścieżka jest wydeptana i idzie się bardzo dobrze. Po kilku minutach przechodzę między drzewami, a z głównej ścieżki robi się kilka mniejszych. Szlak w zimie według tego co widzę, prowadzi prosto w górę na Przełęcz pod Kopą Kondracką, a jak nie ma śniegu, to trasa wiedzie zakosami. Zaczyna się ostre podejście po kopnym śniegu. Słońce jeszcze nie wyszło ponad góry, co potęguje uczucie zimna. Pasmo kosodrzewiny jest niewidoczne w tym śniegu. Wbijając kijka, okazuje się, że śniegu jest prawie do pasa. Przełęcz pod Kopą Kondracką w Tatrach Wychodzę na Przełęcz pod Kopą Kondracką bez raków. Ubieram je dopiero na górze. Widzę ślady tylko jednej osoby, która szła z Kopy Kondrackiej w stronę Kasprowego Wierchu. Z przełęczy rozciągają się piękne widoki. Między innymi widać Krywań, Małołączniak, Krzesanice w Tatrach i nieco dalej pod chmurami Beskidy. Odpoczywam dobrych kilka minut, bo zimowe wejście męczy jeszcze bardziej. Szlak z pięknymi widokami Tabliczka wskazuje, że na Kopę Kondracką tylko 20 minut, czyli jestem coraz bliżej. Przede mną tylko biel i niebieskie niebo. Wszystko, co najważniejsze rozgrywa się za mną. Odsłaniają się panoramy na Tatry Wysokie. Głównie prym wiedzie Świnica, o której myślałem, będąc jeszcze w Kuźnicach, jednak stwierdziłem, że Kopa Kondracka w warunkach zimowych będzie łatwiejsza do zdobycia. Góra Kopa Kondracka w zimie jest przepiękna Jestem już na szczycie! Kopa Kondracka to pierwszy dwutysięcznik, jaki zdobyliśmy w życiu, także mamy z nią miłe wspomnienia. Jest to najniższy szczyt wchodzący w skład Czerwonych Wierchów. Dawniej była wypasana, aż pod sam wierzchołek, a teraz jest jednym z popularniejszych szczytów w Tatrach Zachodnich. Po pierwsze jest łatwa do zdobycia, a po drugie znajduje się w sąsiedztwie Giewontu, na którego wychodzi najwięcej ludzi. Kopa Kondracka mierzy 2005 m Sprawdź opis wycieczki na Czerwone Wierchy i Giewont. Zejście na Kondracką Przełęcz Schodzę ze szczytu, uważając na każdy krok. Jak ze strony podejściowej było wszystko ubite, to tutaj ślady są zawiane. Widać je tylko co jakiś czas. Nawisy śnieżne przede mną pobudzają wyobraźnie. Maszeruję powoli, zapadając się czasami po kolana. Cały czas towarzyszy mi niezmienny widok na Tatry Wysokie. Ponad chmurami dostrzec można również Babią Górę – najwyższy szczyt Beskidu Żywieckiego. Giewont, którego mam przed sobą co jakiś czas zasłaniany jest przez chmury. Jak jestem niżej, to założony ślad jest dobrze widoczny. Kondracka Przełęcz pod Giewontem Bezpiecznie docieram do Kondrackiej Przełęczy, która znajduje się między Kopą Kondracką a Giewontem. Zmieniam żółty szlak na niebieski i kieruję się w stronę Hali Kondratowej. Tutaj tradycyjnie w warunkach zimowych szlak jest poprowadzony na różne sposoby. Na pewno odbiega od tego wytyczonego w terenie. Można sobie to łatwo porównać, patrząc na ślad i trasę zapisaną z GPS-em. Trawersuję zbocza góry uważając, żeby nie zjechać na dół. Kijki się tutaj bardzo przydają. Jak przychodzą ostrzejsze zejścia, to w śniegu zrobione są schody. Schronisko na Hali Kondratowej Drugi raz w tym dniu mijam Schronisko na Hali Kondratowej i zmierzam ubitą drogą prosto do Kuźnic. Teraz spotykam o wiele więcej turystów niż o poranku. Dopiero na Kalatówkach ściągam raki. Czekan przytroczony do plecaka na szczęście się nie przydał. Wziąłem go dla bezpieczeństwa. Dochodzę pomału do Kuźnic. Mijam ludzi czekających w kolejce na Kasprowy Wierch. Tak jak rano nie korzystam z usług nawołujących busiarzy, tylko idę na nogach. Na parking docieram po godzinie 13 i kieruję się samochodem do domu, przy okazji polecając Ci inne ciekawe szlaki w Tatrach.
Skała Agata i Szczyt Łysica 614 m n.p.m. – najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Najkrótszy i najłatwiejszy szlak turystyczny na górę Łysicę w Górach Świętokrzyskich. Aby wejść ze Świętej Katarzyny na Łysicę, trzeba zakupić bilet do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Mapa szlaku ze Świętej Katarzyny na Łysicę.
Turystyczna Najkrótsza Preferuj jeden szlak Turystyczna Dowolny Szlak turystyczny Ścieżka dydaktyczna Szlak spacerowy Dowolny dodaj punkt odwróć trasę planuj automatycznie 72 Dodaj zdjęcie 8 Wysokość 1987 m Region Tatry Współrzędne Udostępnij Wskazówki dojazdu Przebiega tędy Zielony szlak turystyczny Kuźnice – Kasprowy Wierch Polecane trasy 5:14 h km z: Kasprowy Wierch do: Schronisko PTTK na Hali Ornak 6:12 h km z: Kasprowy Wierch do: Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich Dopasuj polecane trasy Noclegi w okolicy | Meteor: Zakopane Kościelisko Murzasichle Małe Ciche Suche | Noclegi Zakopane Informacje Piękny film ukazujący przebieg szlaku: na Rusinową Polanę, Gęsią Szyję i Kasprowy Wierch Szlak z Kopy Kondrackiej na Kasprowy Wierch: Film z przejścia Film pokazujący: przebieg zielonego szlaku w 360° Kasprowy - Kuźnice Kasprowy Wierch przez Myślenickie Turnie: Kasprowy Wierch przez Myślenickie Turnie - zielony szlak, opis trasy. Zimowe wejście na Kasprowy ( Opis wejścia na Kasprowy Wierch przez Halę Gąsienicową w warunkach zimowych 1 2 Dodaj link do źródła przydatnych informacji Komentarze Trasy z regionu Trasy z miejsca pętla 4:18 h 11 km z: Rysy do: Štrbské Pleso 4:54 h km z: Sedielko (Lodowa Przełęcz) do: Tatranská Javorina 3:40 h km z: Kiry do: Witów 4:24 h km z: Tatranská Javorina do: Široké sedlo
Choć spotkaliśmy rodziców, którzy weszli tędy z wózkiem z dzieckiem niepełnosprawnym. Dużo bardziej polecamy drogę, która schodziliśmy. Na Wielkiej Sowie znajduje się wieża widokowa. Wstęp płatny. Jest zakaz wejścia z psami. Na Przełęczy Sokolej znajduje się duży parking. Za cały dzień zapłaciliśmy 10 zł. Zimowe zdobywanie Kasprowego Wierchu zaczynamy od Brzezin (1007 m Trasa jaką opisuję jest ta sama w obie strony. Znajdziecie tu informacje na temat parkingu, czasu przejścia trasy oraz poziomu jej trudności. Opisałam także aspekty techniczne i bezpieczeństwo. Jeżeli interesuje cię zdobywanie szczytów w Tatrach w zimowych warunkach, a nie masz w tym doświadczenia to trasa z Brzezin na Kasprowy Wierch przez Murowaniec jest dobrym pomysłem na bezpieczny start. Brzeziny: parking – gdzie zostawić samochód? Brzeziny – Sucha Woda (1163 m – Psia Trawka (1188 m – Schronisko Murowaniec (1500 m – Kasprowy Wierch (1987 m Warunki zimowe na trasie – bezpieczeństwo Jak się przygotować do przejścia tej trasy? Brzeziny: parking – gdzie zostawić samochód? Warto tu przyjechać wcześnie rano, szczególnie gdy są dni wolne i na trasę może wybierać się dużo nie tylko wędrowców, ale także narciarzy. My podjechaliśmy na parking o rano i był już praktycznie cały zajęty. Samochód można zostawić na płatnym parkingu przy wejściu do TPN (Brzeziny lub kilometr wcześniej przed zakrętem – my tak musieliśmy zrobić bo płatny parking był już cały zajęty. W celu dojścia do wejścia do TPN poszliśmy skrótem (nie ma konieczności iść do wejścia drogą asfaltową). Skrót jest wydeptany, więc bez problemu go znajdziecie. Brzeziny – Sucha Woda (1163 m – Psia Trawka (1188 m – Schronisko PTTK Murowaniec (1500 m – Kasprowy Wierch (1987 m Z racji tego, że jest to zimowe przejście a ja dopiero się uczę Tatr zimą to decyzja padła na ten szlak, gdzie powrót robimy w to samo miejsce co oznacza, że wchodzimy i schodzimy tą samą trasą. Zaczynamy w Brzezinach, szlakiem czarnym o godzinie rano. Podczas przejścia mijamy Suchą Wodę i Psią Trawkę (na tym odcinku szlak czarny łączy się z czerwonym). Następnie do schroniska Murowaniec idziemy dalej czarnym szlakiem. Ten odcinek trasy nie jest za bardzo wymagający, jeżeli nie ma się kondycji to po prostu przejdzie się go nieco dłużej. Zgodnie ze znakami od Brzezin do schroniska Murowaniec czas przejścia powinien wynieść ok. 2 h. Tę część trasy przeszłam bez użycia raczków. Ten odcinek nie jest ani trudny technicznie, ani nikomu nie powinien sprawić problemu. Idziemy cały czas lekko pod górę. Nachylenie nie jest za duże. Choć pozornie trasa może się nawet wydawać nieco płaska to w łydkach poczujecie, że jednak cały czas idziecie w górę. Ta część szlaku wiedzie przez las, co jakiś czas zza drzew wyłaniają się piękne widoki na tatrzańskie szczyty. Droga do Murowańca Czarny szlak z Brzezin W schronisku Murowaniec robimy krótką przerwę. Następnie zmieniamy kolor szlaku na żółty, który zaprowadzi was prosto na Kasprowy Wierch. Według znaków czas przejścia powinien wam zająć 1 h 20 min, według mapy turystycznej czas przejścia tej części szlaku to 1 h 45 min. Mi ten odcinek zajął 2 h 20 min z tego względu, że szłam powoli i co jakiś czas zatrzymywałam się złapać oddech. Chwilę za Murowańcem założyłam raczki bo podejście było już bardziej strome. Ten odcinek ma większe nachylenie niż poprzedni, ale nadal nie jest trudny technicznie. Są tu dwa podejścia „bardziej strome” jednakże nie powinny nikomu sprawić technicznych problemów. W drodze na Kasprowy Wierch Widoki z żółtego szlaku Ostatnie podejście na szczyt do tabliczki jest strome i tu należy uważać. Ja weszłam i zeszłam w raczkach – wystarczyły. Warto pamiętać, że na samym szczycie temperatura będzie o wiele niższa i może mocno wiać. Oto link do mapy z proponowaną całą trasą i czasem przejścia, który latem powinien wynieść około 6 h 30 min, zaś zimą spokojnie ten czas może się wydłużyć. Dystans do przejścia to 18,5 km. Zejście z Kasprowego – idziemy tą samą trasą, którą przyszliśmy. Na pewno schodzi się szybciej niż wchodzi. Zejście na żadnym etapie nie powinno sprawić nikomu trudności. Raczki warto nadal mieć na nogach. Pomocne będą także na całej trasie w górę i w dół kije trekkingowe. Kasprowy Wierch Warunki zimowe na trasie – bezpieczeństwo Opisana trasa jest w pełni bezpieczna dla zimowego wejścia przy dobrych warunkach pogodowych. Teren w jakim się poruszamy nie jest zagrożony lawinowo. Jeżeli nie masz doświadczenia zimą w Tatrach i masz obawy czy dasz radę, to na tej trasie nie powinno być żadnych problemów. Nie ma tu stromych przepaści, przejść granią czy też poruszania się w miejscach niebezpiecznych. Koniecznym jednak jest posiadanie na trasie raczków lub raków dla własnego bezpieczeństwa, a także trzeba się odpowiednio ubrać – najlepiej warstwami, by móc się potem rozebrać lub ponownie ubrać w zależności od tempa marszu i pogody. Na trasie mamy do dyspozycji dwa schroniska (Murowaniec, Kasprowy Wierch) gdzie można zjeść ciepły posiłek. Oba schroniska były czynne (w dobie pandemii, dane z marca 2021). Korzystałam ze schroniska Murowaniec – można tu zabrać na wynos jedzenie i skorzystać z WC (bramki płatne kartą lub gotówką). Te informacje w czasie pandemii są istotne, stąd o tym piszę. Widok z Kasprowego Wierchu Jak się przygotować do przejścia tej trasy? W warunkach zimowych koniecznym jest posiadanie raczków lub raków. Warto mieć ze sobą kije trekkingowe i lekki plecak. Oprócz stosownego ubioru „na cebulkę” warto mieć jeszcze w plecaku koc ratunkowy, czyli folię NRC. Przypominam, że w razie konieczności użycia część srebrna do ciała ogrzewa, złota wychładza. Podczas zimowych wędrówek w Tatrach warto mieć w plecaku termos z ciepłą kawą lub herbatą i zapas wody. Podczas marszu nie zawsze będzie nam smakowała bułka na szybkim przystanku, gdyż w niskiej temperaturze nie mamy ochoty „piknikować”. Stąd warto mieć ze sobą jakieś szybkie przekąski – batony, musy (te do wciągania), serki z dziubkiem. Jeżeli nie masz kondycji to po prostu szybciej się zmęczysz, ale technicznie trasa nie jest trudna więc nikomu nie powinna sprawić większych trudności. Podczas marszu możesz spotkać ludzi na nartach biegowych czy skiturach – bądźcie ostrożni. Wejście na Kasprowy Wierch (1987 m zimą był dla mnie świetnym doświadczeniem, wszystkim serdecznie polecam przejście trasy z Brzezin aż na szczyt! Do zobaczenia na szlaku! Trzy Korony to niezwykle popularny szczyt w Pieninach w Małopolsce.Na samym jego wierzchołku zwanym Okrąglicą 982 m n.p.m. znajduje się platforma widokowa, z której rozciągają się wspaniałe widoki na: Tatry, Beskid Żywiecki, Gorce, Beskid Sądecki czy Słowację.

Podczas urlopu w górach lubimy odkrywać niezwykłe miejsca oraz zdobywać szczyty. Są one niższe lub zdecydowanie wyższe, ale w przypadku każdego turysty, przyjemność związana z wędrówką zawsze będzie ta najwyższa. W przypadku Tatr, możemy mówić o szczytach, których zdobycie jest niemalże obowiązkowe, również jeśli chodzi o Tatry Słowackie. Wśród wielu szlaków i szczytów znajdziemy również miejsca określane jako kultowe - prowadzą do nich niezwykłe szlaki w Tatrach. Do takiej kategorii na pewno można zaliczyć Przełęcz Zawrat. Z jednej strony jest to szlak turystyczny wymagający bardzo dobrej kondycji i umiejętności. Z drugiej strony jest to wyjątkowe miejsce, z którego możemy podziwiać malowniczą panoramę Tatr, w tym otoczenie Doliny Gąsienicowej i Doliny Pięciu Stawów Polskich. Na tym wyjątkowość Zawratu jednak się nie kończy. Każdy, kto zamierza przejść tym szlakiem, który jest określany jako klasyk, powinien poznać najważniejsze informacje z nim związane. Zawrat na pewno można zaliczyć do malowniczych miejsc. Sprawdź również: 5 najbardziej malowniczych miejsc w polskich górach. Co warto zobaczyć? Zawrat - w czym tkwi jego wyjątkowość? Każdy, kto przynajmniej raz próbował przejść przez Przełęcz Zawrat, doskonale zdaje sobie sprawę, jak niebezpieczna i wymagająca jest to trasa. fot. mhwozniak / AdobeStock, CC0 Zawrat to dość wąska przełęcz, znajdująca się na wysokości 2159 m Zlokalizowana jest w długiej wschodniej grani Świnicy (Tatry Wysokie) i oddziela Zawratową Turnię od Małego Koziego Wierchu. Przełęcz Zawrat stanowi jeden z dwóch skrajnych punktów szlaku Orlej Perci. Na Przełęcz Zawrat możemy dostać się od strony Doliny Gąsienicowej, a także od strony Doliny Pięciu Stawów Polskich. Jednokierunkowy szlak na Świnicę przecina zbocze Zawratowej Turni i żebra Niebieskiej Turni oraz Gąsienicowej Turni (po drodze znajdziemy sztuczne ułatwienia w postaci łańcuchów i klamer). Od Doliny Pięciu Stawów Polskich prowadzi na przełęcz stosunkowo łatwy szlak turystyczny poniżej południowej grani schodzącej z Małego Koziego Wierchu. Jeśli chcesz dojść na przełęcz od strony Doliny Gąsienicowej, to wiedz, że prowadzi tu szlak od Zmarzłego Stawu Gąsienicowego ścianą Małego Koziego Wierchu (trasa z klamrami i łańcuchami). Trasa ta została wytyczona przez Towarzystwo Tatrzańskie w latach 1894–1895. Opcja zimowa zaprowadzi nas przez piarg Zawratowego Żlebu (trasa zwana Starym Zawratem). W Tatrach znajdziemy naprawdę wiele wyjątkowych miejsc! Czy znasz je wszystkie? Jeśli nie, to poznaj atrakcje w Tatrach: Przełęcz Zawrat - skąd wzięła się nazwa? W przypadku tego popularnego i niezwykłego miejsca w Tatrach, warto jest zwrócić uwagę na historię nazwy, która jest używana na określenie tej przełęczy. Zawrat i zdrobnienie "zawracik" to dość często używane w tatrzańskim słownictwie określenie, które stosuje się do nazewnictwa stromych przełęczy i innych stromych obiektów. fot. poetryandrock / AdobeStock, CC0 Pierwsze przejście przez Przełęcz Zawrat odbyło się w sierpniu 1842 roku, a dokonali tego - Jakub Krauthofer i Jan Para. Po raz pierwszy zimą dokonano tego nieco później, bo w styczniu 1894 roku. Zawrat, jak i całe Tatry, na pewno są wymagające. Większość osób twierdzi, że Przełęcz Zawrat jest pewnego rodzaju wyznacznikiem, jeśli chodzi o umiejętności turystów. Ciekawostką, w przypadku Zawratu jest fakt, że zdobyli go Stanisław Witkiewicz, Stefan Żeromski, Jarosław Iwaszkiewicz, Jan Kasprowicz, Maria Skłodowska-Curie, czy Włodzimierz Lenin. Przełęcz Zawrat jest na pewno niebezpiecznym miejscem w Tatrach. Świadczą o tym liczne wypadki śmiertelne, które zdarzają się tu zimą, jak i latem. Do 2012 roku odnotowano 17 wypadów śmiertelnych. Każda wyprawa w góry wymaga odpowiedniego przygotowania. Zobacz koniecznie: Co zabrać w góry latem? Lista potrzebnych rzeczy Zawrat - gdzie dojechać, skąd wyruszyć i gdzie kupić bilet? Jeśli w najbliższym czasie planujesz przejście przez Przełęcz Zawrat, to dobrze jest zapoznać się z garścią najważniejszych informacji, związanych z tym wyjątkowym miejscem. Pamiętaj, że: najlepiej jest wyruszyć z Kuźnic - możesz tu dojechać busem lub dojść pieszo - droga go Kuźnic dostępna jest tylko dla pojazdów uprzywilejowanych z Zawratu możemy podziwać najwyższe szczyty Tatr obowiązuje Cię bilet wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego - normalny to koszt 8 zł, a ulgowy - 4 zł zaleca się wyruszyć szlakiem z Doliny Gąsienicowej, a powrócić szlakiem do Doliny Pięciu Stawów Polskich podejście do samej przełęczy jest strome - z łańcuchami i klamrami zejście jest w miarę łagodne i odbywa się bez większych przeszkód przyjęło się, iż odcinek Gąsienicowa-Zawrat przeznaczony jest do podchodzenia - niektóry turyści nie respektują tych zasad, przez co po drodze mogą pojawić się dość trudne "mijanki" z osobami, które będą powracać tym szlakiem z Doliny Pięciu Stawów możemy wyruszyć np. nad Morskie Oko, przez co przedłużymy nieco swoją wędrówkę po Tatrach. Jesteś miłośnikiem gór i chcesz znaleźć kwatery i pokoje w Tatrach, dostosowane do własnych potrzeb? Sprawdź nasze propozycje: Wejście na Zawrat - opis szlaku Zgodnie z tym, co zostało wcześniej wspomniane, możemy mówić o tym, że w przypadku Zawratu obowiązują nieoficjalne zasady ruchu jednokierunkowego. Zaleca się wejście od Doliny Gąsienicowej, a zejście do Doliny Pięciu Stawów. fot. Wchodzimy i schodzimy niebieskim szlakiem. Wejście na Zawrat jest możliwe również szlakiem czerwonym ze Świnicy na Zawrat i dalej Orlą Percią przez Kozią Przełęcz, Kozi Wierch, Granaty i Buczynowe Turnie aż na przełęcz Krzyżne. Inna opcja to wejście żółtym szlakiem przez Dolinę Jaworzynki. Zawrat na pewno nie jest łatwą ścieżką. Po drodze pojawiają się bardzo strome podejścia, jak i sztuczne ułatwienia w postaci klamr i łańcuchów (podobne rozwiązania spotkamy podczas wchodzenia na Giewont). Pamiętaj, by do tego typu wyprawy dobrze się przygotować. Nie zapomnij o dobrej kondycji, odpowiednim prowiancie i przede wszystkim odwadze - bo bez niej przejście tymi szlakami, na pewno będzie niewykonalne. Planując przejście przez Przełęcz Zawrat, musimy sobie wygospodarować nawet 8 godzin na całą wędrówkę. Jest długo, ale naprawdę warto! Szlak prowadzi kamiennym chodnikiem, kamiennymi i wąskimi ścieżkami, blisko przepaści czy po skalnych płytach. Znakowana ścieżka na Zawrat to przykład trasy, na której znajdziemy absolutnie wszystko. Długość trasy wynosi 20 km, a suma przewyższeń to około 1400 m. Szlak niebieski z Kuźnic nad Czarny Staw Gąsienicowy Dojście do Przełęczy Zawrat dobrze jest podzielić sobie na pewne etapy. Zgodnie z tym, co zostało wcześniej wspomniane, naszą wędrówkę rozpoczynamy w Kuźnicach, z których wyruszymy przez Halę Gąsienicową nad Czarny Staw Gąsienicowy. To miejsce jest naszym punktem początkowym. To również stąd możemy wyruszyć na Kasprowy Wierch. Zdobycie Kasprowego Wierchu w tym przypadku nie jest jednak naszym celem. fot. adalbertus74 / AdobeStock, CC0 Do Kuźnic docieramy z centrum Zakopanego i od razu wybieramy niebieski szlak, który prowadzi w kierunku Przełęczy Między Kopami. Szlak prowadzi najpierw przez Boczań - jest to opcja nieco dłuższa, ale na pewno łagodniejsza. Z Przełęczy Między Kopami do Murowańca na Hali Gąsienicowej i dalej nad Czarny Staw Gąsienicowy idziemy niebieskim szlakiem. Przejście tego pierwszego fragmentu drogi, który prowadzi nas na Zawrat, powinno zająć około 2 godzin i 30 minut. Szlak od Czarnego Stawu Gąsienicowego nad Zmarzły Staw Kolejny etap naszej wędrówki to również niebieski szlak, który prowadzi od Czarnego Stawu Gąsienicowego nad Zmarzły Staw. Warto wspomnieć, że nad Czarnym Stawem znajduje się całym system szlaków, które doprowadzą nas na Kozią Przełęcz, pod Buczynową Strażnice, na Granaty, Krzyżne, a także na Przełęcz Zawrat, na której rozpoczyna się najtrudniejszy tatrzański szlak. Szlak nad Zmarzły Staw to około kolejna godzina wędrówki. fot. Grzegorz Giemza / AdobeStock, CC0 Początkowo obchodzimy Czarny Staw - towarzyszy nam tu piękny widok na Kościelec. Następnie wyruszamy dalej, w kierunku kotlinki, położonej u stóp Granatów. W tym miejscu musimy przejść przez około 150-metrowy próg skalny zamykający od północy wyżej położony kocioł Zmarzłego Stawu. Trasa nad Zmarzły Staw prowadzi po rumowisku. Następnie, nasz szlak dochodzi pod skalną stromą grzędę. Na tym fragmencie konieczny będzie spryt i dobra kondycja - pewne fragmenty wymagają podpierania się rękami. Gdy dojdziemy do rozwidlenia szlaków idziemy dalej prosto i po 5 minutach osiągamy miejsce widokowe przy Zmarzłym Stawie Gąsienicowym. Warto pamiętać, że niebieski szlak nie dociera nad sam brzeg stawu. Ciekawostką, w przypadku tego stawu jest fakt, że staw ma głębokość 3,7 m i do późnego lata jest pokryty lodem lub krą - stąd też nazwa Zmarzły Staw. Szlak niebieski od Zmarzłego Stawu na Zawrat Ostatnie podejście na Zawrat będzie zdecydowanie najtrudniejsze - niebieski szlak prowadzący po kamiennej ścieżce, doprowadzi nas do celu. Po pierwszych metrach dochodzimy do dość wąskiej półki skalnej. Warto zwrócić uwagę, że samo podejście pod sam koniec robi się naprawdę strome, a ostatni odcinek szlaku prowadzi blisko przepaści. W tym celu zamontowano tu zabezpieczenia w postaci łańcuchów i poręczy. Najtrudniejszy fragment niebieskiego szlaku na Zawrat to kilkumetrowy komin, który będziemy musieli przejść już po sam koniec szlaku. Gdy już natomiast wyjdziemy na górę, warto spojrzeć na prawo. W skale znajduje się figura Matki Boskiej. Ustawił ją w 1904 roku, ks. Walenty Gadkowski – jeden z budowniczych Orlej Perci. Miejscami na szlaku jest wąsko i ślisko. Przejście ostatniego odcinka powinno nam zająć 1 godzinę i 10 minut. Pamiętaj, że zdecydowanie łatwiej wchodzi się od Doliny Gąsienicowej na Zawrat niż z Zawratu w kierunku Murowańca. Przy dobrej pogodzie, z Zawratu zobaczymy Mięguszowieckie Szczyty, Krywań, Koprowy Wierch, Szczyt Wielki, Wysoką, Rysy, a także Gerlach. Droga powrotna - z Zawratu przez Dolinę Pięciu Stawów Polskich Nawiązując do tego, co było już wielokrotnie wspominane, z Zawratu najlepiej jest schodzić w kierunku Doliny Pięciu Stawów Polskich. Do przejścia w tym przypadku mamy około 11 km, a czas potrzebny na przejście to około 4 godzin. Suma podejść w przypadku tej trasy to 144 m, natomiast suma zejść wynosi 1318 metrów i prowadzi dość łagodnym zboczem. Zejście kończy się w jednej z największych atrakcji w Tatrach, a taką bez wątpienia jest Dolina Pięciu Stawów Polskich. fot. Z przełęczy Zawrat obniżamy się wygodnym chodnikiem w poprzek trawiasto-piarżystego zbocza - Mały Kozi Wierch. Wędrujemy w kierunku Przełęczy Schodki (2065 m), która oddziela Kołową Czubę i Mały Kozi Wierch. Trasa prowadzi wijącą się kamienną ścieżką. Po drodze przechodzimy obok najwyżej położonego jeziora w Polsce - Zadni Staw Polski, znajdujący się na wysokości 1890 metrów. W tym miejscu, dobrze jest zwrócić uwagę na wyjątkowe, urwiste zachodnie zbocze Koziego Wierchu. Schodzimy coraz niżej i już niedługo mijamy Czarny Staw (1722 m), a tuż za nim żółty szlak na Szpiglasową Przełęcz (2110 m). Następnie obchodzimy Wielki Staw Polski (1665 m), który jest największym, najdłuższym i najgłębszym jeziorem w Tatrach Polskich. Ostatnie metry to spacer płaską ścieżką między Wielkim Stawem a południowym zboczem Koziego Wierchu. Po chwili osiągamy dno Doliny Pięciu Stawów Polskich. Wędrując brzegiem Wielkiego Stawu, przez Dolinkę Pustą, przechodzimy przez drewniany mostek, przy którym pojawia się rozwidlenie szlaków. W tym miejscu mamy kilka opcji do wyboru - skręcić w lewo i pójść w kierunku Wodogrzmotów Mickiewicza lub wyruszyć prosto szlakiem niebieskim w kierunku Schroniska PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Zdecydowanie prostszą i szybszą opcją będzie wybór niebieskiego, a następnie zielonego szlaku. Idąc zgodnie z niebieskimi znakami docieramy do schroniska, następnie wybieramy czarny szlak, który następnie przechodzi w zielony szlak do Doliny Roztoki, który jednocześnie omija Wodospad Siklawa. Jednak jeśli chcesz odwiedzić schronisko i jednocześnie zobaczyć później wodospad, to po opuszczeniu schroniska należy udać się w kierunku mostka i następnie przejść zielonym szlakiem. W Dolinie Pięciu Stawów możesz odpocząć przed dalszą wędrówką. Warto podkreślić, że idąc tą trasą, możemy podziwiać jeden z najpiękniejszych wodospadów w polskich górach, czyli Wodospad Siklawa. Szlak wiedzie przez Dolinę Roztoki i przy Wodogrzmotach Mickiewicza łączy się ze słynną "asfaltówką", która prowadzi znad Morskiego Oka i w przeciwnym kierunku do parkingu na Palenicy Białczańskiej. Jeśli planujesz spędzić wakacje w Tatrach, to dobrze jest wziąć pod uwagę również pensjonaty w Zakopanem. Być może któryś z nich przypadnie Ci do gustu: Noclegi w Tatrach Jeżeli Twoim głównym celem jest wejście na Przełęcz Zawrat, to najlepszą opcją będzie nocleg w centrum Zakopanego. Do Kuźnic, w których rozpoczyna się szlak prowadzący na Zawrat możesz dojechać busem. Nie oznacza to jednak, że pozostałe miejscowości w Tatrach nie mają zupełnie nic do zaoferowania. Wręcz przeciwnie. Oferta noclegowa w Tatrach to doskonale rozwinięte usługi. Rodziny z dziećmi chętnie wybierają domki w Tatrach, a pary najczęściej decydują się na apartamenty w Zakopanem. Można śmiało rzec, że każdy znajdzie tu dla siebie coś naprawdę wyjątkowego. Warto podkreślić, że kwatery i pokoje w Zakopanem oraz inne obiekty w regionie posiadają wszelkie niezbędne udogodnienia, które zapewnią naprawdę udany nocleg w Tatrach. Dostępny jest bezpłatny parking, miejsce do grillowania, w pełni wyposażona kuchnia, plac zabaw dla dzieci, Wi-Fi, telewizor. Średnia cena noclegu w Tatrach to koszt około 202 zł, ale najkorzystniejszą opcją jest wybór oferty z kategorii kwatery i pokoje. Wtedy za nocleg można zapłacić nawet 50 zł. Należy pamiętać, że ceny są ustalane indywidualnie przez właściciela obiektu, zależą też od oferowanych udogodnień, standardu oraz lokalizacji. Do tego mogą obowiązywać ceny weekendowe. W przypadku Tatr, obowiązuje również opłata klimatyczna w wysokości 2 zł od osoby za każdą dobę pobytu, która jest doliczana do kosztów noclegu.

Kuźnice- Hala Kondratowa- Przełęcz pod Kopą Kondracką- Kopa Kondracka 2005m.n.p.m.- Kondracka Przełęcz- Hala Kondratowa- Kuźnice. Trasa: Kuźnice – Kuźnice | mapa-turystyczna.pl. Nasz szlak rozpoczął się w Kuźnicach, do których udaliśmy się pieszo z Zakopanego. Stamtąd za niebieskimi znakami poszliśmy w stronę Hali Kondratowej.

Zaczynałam tak... Za oknami leje deszcz. Październik się skończył i wkroczyliśmy w jesienny na maxa listopad. Wojtek od dwóch tygodni choruje, pojawiły się szmery w płucach. Nie uda się wspólny spacer, może kijki wypalą jak nie do lasu, to chociaż osiedlowymi opłotkami. A jeszcze nie tak dawno chodziłam górskimi ścieżkami. Teraz jest już końcówka grudnia i wciąż leje. Ja wciąż piszę i piszę i końca nie widać. Sytuacja zdrowotna Wojtka delikatnie mówiąc SUCKS! Po antybiotykach przyszły sterydy, po sterydach przyszedł szpital. Przesiedzieliśmy tam 10 dni i nadal, pomimo badań wszelkich i wszelakich, nie znaleziono przyczyny jego nieustającej gorączki. Ani żadne pasożyty, ani borelioza, ani nic. OB i CRP normalne, jakby nie było żadnej infekcji. Podstawowe badania zlecone przez immunologa w normie, żadnych antygenów nie stwierdzono. W sumie należy się cieszyć. Niemniej jednak pochodzenie jego gorączki nadal nie jest wyjaśnione. Do tego wszystkiego Opel padł, stoi u mechanika z wybebeszonym silnikiem, czekając na wymianę. Passat też padł, ale po wymianie pompo-wtrysków śmiga aż miło. Kasy poszło dużo, za dużo. Trochę narobiliśmy sobie długów u rodziców Tomka, co zważywszy na czekający nas remont łazienki na dole i komunię Filipa nie nastraja optymistycznie. A wisienką na torcie jest to, że coś się popsuło w programie edytującym zdjęcia picmonkey i muszę korzystać z jakiegoś fotora, którego za nic nie czuję. Potrzebuję jakiegoś pozytywu w moim życiu. Może te górskie reminiscencje coś dadzą...A więc...kolejne podejście... O poranku, następnego dnia po nieudanej wycieczce na Kasprowy powitały mnie dwie cukrówki i spowity chmurami Giewont. Chłopcy spali, a ja z kawą w dłoni chciwie chłonęłam ciszę, poranny chłód i luksus bycia sam na sam z sobą. Czułam, że będzie to dobry dzień na Kasprowy i że dziś znajdziemy się na jego szczycie. Przed kasą TPN w Murowańcu stanęliśmy ok po czym ruszyliśmy ku Jaworzynce. Początek trasy był bardzo spokojny, w końcu szliśmy doliną. Piękną doliną, dodam. Cichą, spokojną, skąpaną w słońcu i z przecudownymi widokami na Boczań, Skupniów Upłaz czy Kopy Królowej, Małą i Dużą i inne. Okoliczności przyrody wpływały na mnie na tyle kojąco, że nawet słowno - fizyczne potyczki Wojtka i Filipa mnie nie tykały. Szłam ponad tym. Droga doliną szybko się skończyła i wkrótce zaczęliśmy się piąć pod górę. Wciąż było pięknie, na szlaku co jakiś czas pojawiali się ludzie. Uśmiech, skinienie głową, życzliwe "dzień dobry". Dzień wcześniej jak wszem i wobec wiadomo nasze plany pokrzyżował nam deszcz, dlatego tym razem byliśmy przygotowani też pod względem meteorologicznym. Przeanalizowaliśmy kilka prognoz pogody i wypadło, że mniej więcej o 11 zacznie przelotnie, choć intensywnie padać. Oznaczało to, że około tej godziny musimy być w Murowańcu. I rzeczywiście nasza analiza okazała się trafna, pierwsze krople spadły na nas w okolicach "Betlejemki", a wpadając do Murowańca zostawiliśmy ścianę deszczu za drzwiami. Trochę żałowałam tego truchtu przez Halę Gąsienicową, gdyż ominęło nas sporo pięknych widoków. Wewnątrz Murowańca panowały dzikie tłumy, ale kawałek podłogi zawsze się znajdzie. O rany jak było przyjemnie... i ta podłoga taka wygodna, i ta szarlotka najpyszniejsza, pod warunkiem, że z kawą z ekspresu i ten nie napędzany stresem gwar i hałas rozmów dokoła. Nawet gumowate frytki nie spaskudziły atmosfery. 45 minut później, kiedy deszcz ustąpił, a słońce nieśmiało wyjrzało zza chmur, ruszyliśmy dalej ku spowitemu chmurami szczytowi. Od Murowańca żółty szlak wije się pod górę, na początek łagodnie, potem im bliżej Kasprowego tym stromiej. Mimo to, idzie się naprawdę łatwo ścieżką wyściełaną kamlotami, po bokach porośniętą dywanem z kosodrzewiny. Co jakiś czas od głównego szlaku odbijają ścieżki na Czerwony Staw Gąsienicowy, Przełęcz Świnicką czy Przełęcz Liliowe. Widoki na Tatry Wysokie są przepiękne, między innymi na Kościelec, Zawrat, Świnicę - szczyty poza moim zasięgiem. Przynajmniej podczas tych wakacji. Wciąż daleko... Wczoraj niedźwiedź, dziś kozice. W końcu doszliśmy. Kasprowy był nasz i dziesiątków innych turystów, głównie chyba tych z kolejki linowej. Zdecydowaliśmy się więc na piknik na samym szczycie. Bardzo szybkim jak na nasze możliwości, ponieważ wietrzna pogoda nie pozwalała na nic więcej jak kanapkę i kubek gorącej herbaty. Zielonym szlakiem poszliśmy w dół, chyba jako jedyni. Wydaje mi się, że jednak większość turystów wybiera szlak zielony, aby wejść na Kasprowy niż z niego zejść. A mi w to graj! Naprawdę lepiej na Kasprowy wejść niż wjechać. Jakaś trąba powietrzna tędy przeszła? Kasprowy Potok (??) Ten dzień miał być ostatnim dniem "chodzenia", następny mieliśmy spędzić w termach i jazda do domu. Choć cichcem próbowałam przemycić "a może jednak pójdziemy gdzieś w góry jutro", to musiałam skapitulować, spotkawszy się z bardzo stanowczym oporem Trzech - "OBIECAŁAŚ!" W Bani też było dobrze. I tak dobrnęłam do końca tego najdłużej pisanego przeze mnie postu - 3 miesiące z hakiem. Dobrze, że wyrobiłam się przed końcem tego roku. Za oknem szaro, buro i ani grama śniegu. Temperatury na plusie. Nie pamiętam kiedy ostatnio były białe Święta.

Nie bardzo widzę sens jechania z małym dzieckiem na Kasprowy, choć czasami zdarzają się dni prawdziwej lampy i jest jak w bajce, szczególnie wiosną. Ale to pogoda, pozostają jeszcze warunki narciarskie, które mogą być za trudne dla niej. Oczywiście z asekuracją doświadczonego narciarza da się zjechać z Kasprowego. Zastanawiacie się, czy warto iść z dziećmi w góry? Od czego zacząć? Które szlaki tatrzańskie będą dla nich odpowiednie? Nasze dzieci – 7-letnia Kalina i 10-letni Maciek zaczęli swoją przygodę z Tatrami od wejścia na Nosal i Wielki Kopieniec. Tego samego dnia! Pamiętacie pierwszy szczyt, który w życiu zdobyliście? Ja pamiętam. Było lato, druga połowa lat 80-tych, skończylam właśnie pierwszą klasę podstawówki i wyjechałam na pierwsze w życiu kolonie. Oprócz spacerów po okolicy i spływu Dunajcem, kadra zafundowała nam jedną bardziej ambitną wycieczkę: weszliśmy na Sokolicę. Do dziś pamiętam zmęczenie pomieszane z satysfakcją towarzyszące odpoczynkowi na górze. Pamiętam też, że następnego dnia wysłałam do rodziców kartkę, w której napisałam, że zdobyłam szczyt – nazwałam go szczytem moich możliwości. Potem w góry zaczęłam jeździć regularnie, po kilka razy w roku jeździłam w Bieszczady, Beskidy i Góry Świętokrzyskie, ale o ile dobrze pamiętam, wtedy na koloniach, wspinając się na tę moją pierwszą górę, zastanawiałam się za jakie grzechy, i obiecywałam sobie, że nigdy więcej, żadnych gór! Po co ludzie sobie to robią? Mniej więcej to samo usłyszałam ponad 30 lat później, towarzysząc Maćkowi i Kalinie w zdobywaniu ich pierwszego szczytu: Nosala. Widoki ze szlaku na Nosal Jadąc do Zakopanego wiedzieliśmy, że chcemy połazić po górach. Nie znamy zbyt dobrze Tatr, więc nie do końca byliśmy pewni, które szlaki będą nadawały się do wędrówki z dziećmi. Wiedzieliśmy za to, że doliny nam nie wystarczą, że chcemy pokazać dzieciakom świat widziany z góry. Przejrzeliśmy przewodniki, popatrzyliśmy na mapę, zerknęliśmy na blogi znajomych (specjalne podziękowania należą się tu specjalistom od Tatr – Kasi i Markowi z bloga Kasai), i zdecydowaliśmy, że na pierwszy ogień pójdzie Nosal. Nosal – pechowa góra Kiedyś Nosal był górą obleganą nie tylko latem, ale i zimą. Narciarska trasa powstała tutaj już w latach 50-tych i przez ponad pół wieku była najtrudniejszą trasą w Polsce – jedyną na której rozegrano Puchar Świata w narciarstwie alpejskim mężczyzn (w 1974 roku, więc nawet najstarsi górale mogą mieć problem, żeby to sobie przypomnieć). Paweł, jako jedyne dwie z ośmiu stóp miał nawet szansę zjechać z Nosala, tak mniej więcej pod koniec zeszłego wieku (jest jeszcze paru górali, którzy to mogą pamiętać). On w sumie wolałby o tym zapomnieć. Było to trzeciego czy czwartego dnia nauki jazdy na nartach. Nosal był cały oblodzony i tylko co kawałek wytworzyły się półki śnieżne, na których dawało się zahamować. Paweł umiał już co prawda po tych kilku dniach zakręcać, ale tylko w jedną stronę. Skończyło się zjazdem bardziej na tyłku niż na nartach, co w sumie, z perspektywy czasu, wydaje się dość zabawne. W dodatku przez oblodzenie i duże nachylenie stoku poszło całkiem szybko i sprawnie. Pawłowi jednak wtedy nie było do śmiechu i pod nosem przeklął tę górę. Jak się okazało skutecznie. Skomplikowana sytuacja prawna stoku (dół jest prywatny, góra leży już w Tatrzańskim Parku Narodowym a wyciąg jest w rękach Centralnego Ośrodka Sportu) spowodowała, że kompleks nie był remontowany i stopniowo popadał w ruinę. W końcu zamknięto go dla narciarzy w 2012 roku. Od tego czasu można jeździć tylko po oślich łączkach u podnóża stoku. Jako hamulcowego zmian wskazywano głównie na parkowych strażników. Mieli oni sprzeciwiać się koniecznym inwestycjom, co wiązałoby się choćby z wycinką drzew czy montażem urządzeń do naśnieżania. Ci twierdzili, że nie są przeciwko narciarzom, tylko chcą „dobrze ocenić tę kwestię”. Pod koniec 2018 roku w końcu dano zielone światło na zmiany i o ile wszyscy zainteresowani się dogadają (a życie pokazuje, że na Podhalu to jeszcze trudniejsze niż w innych częściach Polski), to niedługo narciarze wrócą na szczyt Nosala. A tak pozostaje nam letnia wędrówka po szlaku. Szlak na szczyt Nosala, co było dla nas trochę zaskoczeniem, przechodzi tuż obok nieczynnego wyciągu krzesełkowego. Dziesiątki tysięcy turystów przechodzą ledwie 30 metrów od urządzeń, które już od prawie 10 lat niszczeją na szczycie góry. Trudno je jednak dostrzec za linią drzew, a do schodzenia ze szlaków w Tatrzańskim Parku Narodowym nie zachęcamy. Nosal – gdzie zajrzeć przed wejściem na szlak? Nosal tym bardziej musiał się znaleźć na naszej liście szczytów do zdobycia, iż nasze mieszkanko od Golden Vacation Club było reklamowane jako apartament z widokiem na Nosal, a skoro górę mieliśmy za oknem, to nie mogliśmy przecież jej odpuścić. Poza tym Nosal to naprawdę łatwy szczyt, który oferuje piękne widoki Tatr. Dodatkowo początek szlaku jest w odległości spaceru od większości popularnych dzielnic Zakopanego. Odpada więc stanie w korkach, czy wydawanie pieniędzy na busy albo parking. Z naszego mieszkanka na Pardałówce wyszliśmy koło godz. 10. Pogoda była piękna, więc na piechotę doszliśmy do początku szlaku na końcu Bulwarów Słowackiego niedaleko Murowanicy. Te 2 kilometry przez miasto były dobrą rozgrzewką przed tym, co miało nas czekać. Dodatkowo rozpaliło w nas potrzebę ucieczki w góry. Zakopane w sezonie o tej porze staje bowiem w korkach. Zewsząd ciągną sznury samochodów, a na chodnikach na drodze do Kuźnic ustawiają się naganiacze ściągający kierowców na parkingi, zarzucający przy okazji piechurów ofertą nie do odrzucenia – podwózki busikiem pod kolejkę na Kasprowy Wierch (całe 1,5 km). Ten piękny krajobraz kulturowy tak nas zmotywował, że darowaliśmy sobie wizytę przy Tamie pod Nosalem powstrzymującej wody potoku Bystra oraz spacer po zespole dworsko-parkowym im. hrabiego Władysława Zamojskiego, w którym znajduje się główna siedziba Tatrzańskiego Parku Narodowego. Rozważaliśmy jeszcze powrót w tę okolicę w inny dzień, ale niestety nie zdążyliśmy. A szkoda, bo w Kuźnicach za darmo można nie tylko pospacerować po parku, ale też zobaczyć dwie wystawy. Jedna to kolekcja wypchanych zwierząt Antoniego Kocyana, druga poświęcona jest rodzinie Zamoyskich i historii ich związków z Zakopanem. Wstęp na obie jest bezpłatny. Nieco dalej w Kuźnicach jest też bacówka Andrzeja Staszla „Furtka”. Podobno wyrabia on jedne z najlepszych oscypków w Zakopanem i okolicach. Cóż – nas wzywały góry, zajrzymy kolejnym razem. Nosal – rodzinny szczyt na pierwsze wspinanie Tuż za wejściem na szlak i budką Tatrzańskiego Parku Narodowego (jednorazowy bilet do Parku: 5/2,5 zł (normalny/ulgowy), zaczęło się strome podejście. Wspinając się po kamieniach i korzeniach raz po raz słyszeliśmy od dzieci: „Mama, poczekaj!”, „Nie mam siły”, „Nie idę dalej, wracamy!”, „Nie dam rady, daleko jeszcze?” a także kilka zdań na temat sensowności górskich wędrówek. Zwłaszcza Kaliny nie były w stanie przekonać piękne widoki, towarzyszące nam prawie przez całą drogę, ani to, że wśród otaczających nas tłumów, było sporo dzieciaków młodszych od niej, nawet – na oko – 4-letnich. Szczęśliwie w całym tym narzekaniu więcej było chęci narobienia hałasu niż faktycznego braku sił. Już po mniej więcej 45 minutach – według strzałki na dole droga na szczyt zajmuje 50 minut – byliśmy u celu, na wysokości 1206 m Nie było łatwo zdobyć wygodne miejsce z widokiem. Nosal mimo stromego podejścia, jest stosunkowo łatwy do zdobycia, stąd jego popularność także wśród rodzin z dziećmi, a co za tym idzie, tłumy na szlaku i na samej górze. Szlak ma kilometr długości, a różnica wysokości to 250 metrów. Do płaskich więc nie należy, ale w sumie to bardzo optymalna dawka wysiłku dla ambitnych mniejszych lub już trochę zmęczonych życiem i wychowaniem potomstwa większych piechurów. I tak, gdy w końcu udało nam się usiąść, napić zimnej wody i rozejrzeć wokół, w oczach Maćka i Kaliny dostrzegliśmy błysk – połączenie zmęczenia z dumą i z zachwytem tym, co widzą. Wiedzieliśmy już, że wracać będziemy dłuższą drogą, i że nasza pierwsza rodzinna wycieczka w góry na pewno nie będzie ostatnią. Entuzjazm 1206! Nosal – gdzie ruszyć po zdobyciu szczytu? Nasz wstępny plan zakładał powrót przez Jaszczurówkę, lub, jeśli nie dopisałaby pogoda (albo humory), do Kuźnic. Jednak po dość stromym zejściu na Nosalową Przełęcz, widząc dzieci w znakomitych humorach i prawie bezchmurne niebo zdecydowaliśmy, że idziemy jak najdalej, póki starczy nam sił i zapału. Pozostaliśmy więc na zielonym szlaku, z którego na Nosalowej Przełęczy skręciliśmy na żółty szlak w stronę Polany Olczyskiej, gdzie ze szczytu Nosala dotarliśmy po mniej więcej 30 minutach przyjemnego spaceru. No dobrze, tuż szczytem jest fragment, który wywołał u jednej Pani okrzyk: „o Jezus Maria, za żadne skarby tam nie wejdę”, ale chwilę później przeszła tamtędy czeska rodzina z dziećmi z lekkim porażeniem mózgowym, więc naprawdę da się przy odrobinie wysiłku. Polana Olczyska stanowiła niegdyś centrum Hali Olczysko, która w XVIII wieku należała do górali z Białego Dunajca. Stało na niej wtedy około 20 budynków, z których do obecnych czasów zachowały się trzy. Tak przynajmniej wyczytaliśmy w internecie, sami minęliśmy jedną chałupę i nie mamy pojęcia, gdzie się schowały pozostałe dwie. Dziś wydaje się, że budynki musiały stać naprawdę blisko siebie, ale to tylko wrażenie. Polana od tamtych czasów zdążyła mocno zarosnąć i, co za tym idzie, jest teraz znacznie mniejsza. Na Polanie znów mamy do podjęcia decyzję: powrót – jak zakładaliśmy początkowo – zielonym szlakiem do Jaszczurówki, albo – i na taką opcję się zdecydowaliśmy – podejście na Wielki Kopieniec (1328 m Wydawało się, że to bardzo łatwa rzecz po zdobyciu Nosala – podobna różnica wysokości (280 m, bo Polana jest na wysokości 1048 m ale drugi szczyt tego samego dnia był dla nas dalej i wyżej niż się spodziewaliśmy. Za to, ku naszemu zaskoczeniu, dzieciaki zniosły tę część trasy zdecydowanie dzielniej niż wejście na Nosal. Sam Wielki Kopieniec można ominąć idąc wprost na Polanę Kopieniec, my jednak uznaliśmy, że skoro już tu jesteśmy, to szkoda by było nie zdobyć drugiego tego dnia szczytu. Od Polany Olczyskiej to jakieś 40-50 minut dość intensywnego podejścia i dodatkowe 10 minut wspinaczki na sam szczyt – to ta część, którą można pominąć, ale zdecydowanie polecamy zacisnąć zęby, otrzeć pot z czoła i wdrapać się na Wielki Kopieniec. Widoki są fenomenalne a ludzi zdecydowanie mniej niż na Nosalu. Dalej było już z górki, i to dosłownie. Przez Polanę Kopieniec zielonym szlakiem zeszliśmy do Toporowej Cyrhli, gdzie na swojej pętli czekał na nas autobus linii „11”. Odjechał ledwie kilka minut później, prawie zgodnie z rozkładem. Przez chwilę nawet pomyśleliśmy, że kupno tygodniowego biletu rodzinnego i oparcie swoim podróży po Zakopanem na publicznym transporcie nie było takim złym pomysłem. Ale kilka kolejnych dni miało nam pokazać, że tu się jednak myliliśmy. Zanim jeszcze zeszliśmy do Cyrhli, po drodze kupiliśmy Maćkowi i Kalinie w budce TPN książeczki GOT czyli Górskiej Odznaki Turystycznej. Na początku udawali, że zupełnie im nie zależy na punktach, i wcale nie zamierzają wracać w góry, jednak już pod koniec wyjazdu domagali się zdobycia ostatnich punktów dzielących ich od pierwszej odznaki, a żal, że nie wróciliśmy do wejścia na szlak na Nosal po pieczątkę pozostał w nich do dzisiaj. Więcej o tym czym jest GOT i jak zdobywać odznaki przeczytacie w naszym poprzednim wpisie. Jeśli ominęliście bacówkę w Kuźnicach, to możecie nadrobić oscypkowe braki tuż przed zejściem ze szlaku w Cyrhli. Jest tam bacówka, ale mimo że mijaliśmy ją w czasie tego wyjazdu dwukrotnie (drugi raz wracając z Rusinowej Polany), to jakoś ani razu się w niej nie zatrzymaliśmy. Gdybyście tam zajrzeli, to podzielcie się w komentarzach wrażeniami! Trasa: Murowanica – Toporowa Cyrhla | Za gościnę w Zakopanem dziękujemy Golden Vacation Club należącym do Holiday Travel Center – firmy z ponad 20-letnim doświadczeniem w oferowaniu produktów wakacyjnych najwyższej jakości. qMRYwm. 478 136 398 223 342 9 130 491 262

wejscie na kasprowy z dzieckiem